Podcastex to popularny & nagradzany podcast o latach dziewięćdziesiątych, który prowadzą Bartek Przybyszewski i Mateusz Witkowski. W treści odcinka m.in.: historia sieci komputerowych sprzed internetu, WWW, Gopher, BBS-y, słynny numer dostępowy, operacja “Glemp” i strony na płytach CD.
Spotkali się w pracy, choć ich biurka są od siebie oddalone o tysiące kilometrów. Ktoś ze znajomych powiedział, że to fascynujące, więc i oni postanowili użyć Internetu jako środka komunikacji. Mateusz pracuje w Gdańsku, Jean-Paul w Marsylii. Mia w Singapurze. W wolnych chwilach spotykają się w wirtualnej rzeczywistości stworzonej przez programy komputerowe
pisała w “Dzienniku Bałtyckim” (1996, nr 170) Agnieszka Rapecka. Historia międzynarodowych znajomości Mateusza zaczęła się od wspólnego grania w MUDy (chociaż być może autorka ma na myśli IRC), a jej finał był jak najbardziej pozytywny - osoby, które poznały się w wirtualnej kawiarence, spotkały się na żywo “w jednym z francuskich miasteczek”.
Uważna lektura tego tekstu pozwala dostrzec kilka ciekawych problemów. Po pierwsze, autorka bardzo wyraźnie przeciwstawia cyfrową przestrzeń przestrzeni “realnej”, opisując na przykład, jak to online toczy się burzliwa dyskusja, ale osoby biorące w niej udział siedzą w ciszy przy swoich komputerach. Połowa lat 90. to w pisaniu o internecie zdecydowanie zbyt wcześnie na odrzucenie tej binarnej tożsamości - dziś jesteśmy tacy sami online czy offline, wtedy granica musiała być wyraźna. Internet w latach 90. jest przestrzenią bardzo wydzieloną, osobną, rządzącą się własnymi prawami, chociaż powoli zaczyna nim interesować się państwo i jego regulacje (piszę o tym w doktoracie, nawiązując do debaty o pornografii w sieci).
Druga ciekawa sprawa to ujawniająca się w tym tekście fascynacja globalnością Sieci. Znów, dziś to rzecz zupełnie zwyczajna, zbanalizowana, dostępna bardzo łatwo, wtedy bardzo pociągająca. Znajomi Mateusza z Gdańska pochodzą z całego świata, odległość nie gra roli, chociaż różne strefy czasowe zmuszają do pewnych wyrzeczeń (Mateusz czasem musi siedzieć nocami przy komputerze).
Trzecia rzecz to realia społeczne, które ujawniają się gdzieś w tle tego tekstu. Mateusz pracuje z komputerem, ma swobodny dostęp do internetu, co więcej, może pozwolić sobie na wyjazd do Francji czy wycieczkę po Polsce z nowymi, internetowymi przyjaciółmi. Bez wątpienia to wyjątkowa sytuacja w połowie lat 90., kiedy problemem jest nie tylko dostęp do sieci i możliwość korzystania z niej, ale też samo posiadanie komputera. Komentarz psycholożki umieszczony obok tekstu głównego przestrzega przed “ucieczką w wirtualną rzeczywistość” i nadrabianiem braków emocjonalnych w kontaktach online. To rzeczywisty i poważny problem, przy czym ogranicza go w tym czasie powszechna niedostępność komputerów i internetu.
Doświadczanie internetu jest głównym motywem historyjki przedstawionej w 159. odcinku serialu “Święta wojna” (2003). Centralna postać serialu, Bercik, dawny górnik przodowy, ostatecznie zaczyna korzystać z sieci i nawiązuje dzięki niej nowe znajomości (które ostatecznie okazują się nie takie nowe), najpierw jednak zderza się z językiem, jakim o internecie się mówi:
W podlinkowanej scenie Zbyszek przedstawia Bercikowi możliwości sieci. Zachęca, żeby ten kupił sobie komputer z modemem albo przenośny laptop, który pozwala łączyć się wszędzie tam, gdzie jest linia telefoniczna. Z komputerem lub laptopem Bercik mógłby już w pełni korzystać z możliwości sieci: sefruj, mejluj, czatuj, ściągaj pliki, klikaj w linki, loguj się - zachęca Zbyszek. Tymczasem Bercik nic nie rozumie z tego języka, np. w dalszej części sceny portal internetowy staje się dla niego portkami - cały pomysł na humor opiera się tu na zderzeniu egzotycznego języka komputerowo-internetowego z nieogarnięciem głównego bohatera. Zanim Bercik w ogóle dotknie komputera i zaloguje się na jednym z portali, poznaje internet przez tajemnicze słowa.
Starsza o pięć lat reklama portalu Wirtualna Polska, opublikowana w czasopiśmie “PC Magazine” (1998/12) również odwołuje się do niezrozumiałego, nowoczesnego języka internetu. Jeśli nie wiesz od razu, co znaczy po serfowaniu zasejwować niusy, lepiej odwiedź WP - tam wszystko jest po polsku i od ręki.
Oba te teksty kultury eksplorują nierzeczywisty, wyobrażony język, podobnie jak słynną frazą emacsem przez sendmail robi to film “Haker” z 2002 roku. Praktyczna polszczyzna komputerowa nie musiała rozwijać się wyłącznie przez naśladowanie angielskich pojęć, dzięki czemu mamy łapkę zamiast kursora, okienka czy gwizdek na określenie przenośnej pamięci USB. Efekt przywołania takiego sztucznego języka jest jednak czytelny - pokazać dystans, może trochę przebić balonik hajpu (moim zdaniem tak to miało działać w scenie z Bercikiem). Chociaż na co dzień w sieci Polacy mogli mówić zupełnie inaczej, oba artefakty tworzą jakiś destylat języka internetu aby przedstawić to medium jako przestrzeń nową, odrębną od codziennych doświadczeń. Jeśli chcesz ją zrozumieć, musisz podjąć określony wysiłek, inaczej portal będzie dla ciebie portkami albo zbyt późno zorientujesz się, że po serfowaniu warto zasejwować dzisiejsze niusy.
Zresztą czy kopyrajterzy od reklamy WP nie przekazują w tym haśle pewnego doświadczenia związanego z trudami serfowania po polskim Webie w końcówce lat 90.? Wysokie koszty połączeń zmuszały wtedy użytkowników i użytkowniczki sieci do ograniczania wolnego błądzenia po WWW. Sposobem na ograniczanie drogiego czasu spędzanego online było zapisywanie oglądanych stron internetowych na dysku do późniejszego przeglądania ich offline, już bez płacenia za bycie połączonym.
Na blogu i Instagramie zajmuję się historią polskiego Webu - czy w ogóle polskiego dziedzictwa cyfrowego. Tymczasem w ramach Pracowni Archiwistyki Webu w CKC UW testuję i wdrażam oprogramowanie do budowania i eksploracji historycznych zbiorów WWW, prowadzę też warsztaty z podstaw archiwistyki Webu. Od października w ramach webArch publikowany będzie newsletter - jeśli interesuje Was naukowe spojrzenie na przeszłość WWW, nowe oprogramowanie pozwalające na zabezpieczanie zasobów Webu czy sposoby pracy ze archiwami WWW i chcecie być na bieżąco z literaturą przedmiotu - zapraszam do zapisania się.
Pod koniec października będę w Gdańsku na Konferencji Marketing w Kulturze, gdzie opowiem o problemie stabilności internetowych zasobów instytucji kultury i poprowadzę warsztat z podstaw ich archiwizacji.
Byłem dziś rano gościem audycji “Pierwsze słyszę” w Czwórce. Rozmawialiśmy m.in. o ważnych cezurach w historii polskiego internetu, estetyce starych stron WWW, różnych modelach rozwoju krajowych sieci. Audycji odsłuchać można na stronie radia, kopia dostępna także w Internet Archive (około 53MB).