WEB96

Blog o polskim dziedzictwie cyfrowym i historii polskiego Internetu. Kontakt: web96@wilkowski.org Subskrybuj kanał RSS

Nie ma znaczenia, gdzie naprawdę się jest (1996)

Dziennik Bałtycki 1996/170

Spotkali się w pracy, choć ich biurka są od siebie oddalone o tysiące kilometrów. Ktoś ze znajomych powiedział, że to fascynujące, więc i oni postanowili użyć Internetu jako środka komunikacji. Mateusz pracuje w Gdańsku, Jean-Paul w Marsylii. Mia w Singapurze. W wolnych chwilach spotykają się w wirtualnej rzeczywistości stworzonej przez programy komputerowe

pisała w “Dzienniku Bałtyckim” (1996, nr 170) Agnieszka Rapecka. Historia międzynarodowych znajomości Mateusza zaczęła się od wspólnego grania w MUDy (chociaż być może autorka ma na myśli IRC), a jej finał był jak najbardziej pozytywny - osoby, które poznały się w wirtualnej kawiarence, spotkały się na żywo “w jednym z francuskich miasteczek”.

Uważna lektura tego tekstu pozwala dostrzec kilka ciekawych problemów. Po pierwsze, autorka bardzo wyraźnie przeciwstawia cyfrową przestrzeń przestrzeni “realnej”, opisując na przykład, jak to online toczy się burzliwa dyskusja, ale osoby biorące w niej udział siedzą w ciszy przy swoich komputerach. Połowa lat 90. to w pisaniu o internecie zdecydowanie zbyt wcześnie na odrzucenie tej binarnej tożsamości - dziś jesteśmy tacy sami online czy offline, wtedy granica musiała być wyraźna. Internet w latach 90. jest przestrzenią bardzo wydzieloną, osobną, rządzącą się własnymi prawami, chociaż powoli zaczyna nim interesować się państwo i jego regulacje (piszę o tym w doktoracie, nawiązując do debaty o pornografii w sieci).

Druga ciekawa sprawa to ujawniająca się w tym tekście fascynacja globalnością Sieci. Znów, dziś to rzecz zupełnie zwyczajna, zbanalizowana, dostępna bardzo łatwo, wtedy bardzo pociągająca. Znajomi Mateusza z Gdańska pochodzą z całego świata, odległość nie gra roli, chociaż różne strefy czasowe zmuszają do pewnych wyrzeczeń (Mateusz czasem musi siedzieć nocami przy komputerze).

Trzecia rzecz to realia społeczne, które ujawniają się gdzieś w tle tego tekstu. Mateusz pracuje z komputerem, ma swobodny dostęp do internetu, co więcej, może pozwolić sobie na wyjazd do Francji czy wycieczkę po Polsce z nowymi, internetowymi przyjaciółmi. Bez wątpienia to wyjątkowa sytuacja w połowie lat 90., kiedy problemem jest nie tylko dostęp do sieci i możliwość korzystania z niej, ale też samo posiadanie komputera. Komentarz psycholożki umieszczony obok tekstu głównego przestrzega przed “ucieczką w wirtualną rzeczywistość” i nadrabianiem braków emocjonalnych w kontaktach online. To rzeczywisty i poważny problem, przy czym ogranicza go w tym czasie powszechna niedostępność komputerów i internetu.